Jeżeli wybierzecie się na spacer po Bydgoszczy i zapytacie przechodniów, kto był najlepszym zawodnikiem Zawiszy w dziejach, usłyszycie jedną odpowiedź: Andrzej Brończyk. Mówimy tutaj oczywiście o osobach interesujących się piłką nożną. Postać legendarna nie tylko dla stolicy Kujaw i Pomorza, ale również całego województwa, doczekała się w Bydgoszczy skweru swojego imienia. Miejsce to znajduje się nigdzie indziej, jak koło stadionu Zawiszy Bydgoszcz. Ale po kolei, jak doszło do tego, że zawodnik, który nie zagrał w ani jednym meczu reprezentacji Polski, wyrobił sobie taki status w mieście nad Brdą?
Początki w polu
Zacznijmy od tego, że Andrzej Brończyk nie był rodowitym bydgoszczaninem. Pochodził z Inowrocławia i swoją przygodę z piłką rozpoczął w miejscowej Goplanii. Ciekawym wątkiem tej historii jest to, że brat Andrzeja – Edward, grał w innym inowrocławskim klubie – Cuiavii. Panowie wielokrotnie toczyli pojedynki między sobą w meczach derbowych. Legenda bydgoskiego Zawiszy zaczynał swoją karierę jako obrońca. Potem został przekwalifikowany na napastnika, który zdobył nawet koronę króla strzelców w lidze juniorskiej. Pewnego dnia na treningu Goplanii zabrakło bramkarza. Koledzy z drużyny podpowiedzieli ówczesnemu trenerowi – Alojzemu Kmieciowi, aby na bramkę posłał Brończyka. Miał on już doświadczenie na tej pozycji, ale w rozgrywkach piłki ręcznej. Jak się później okazało, był to strzał w dziesiątkę. Znakomity refleks i przytomność w bramce pozwoliły naszemu bohaterowi stać się znakomitym golkiperem.
Służba wojskowa
W latach PRL-u Zawisza Bydgoszcz był klubem wojskowym. Częstą praktyką tego typu klubów było ściąganie w celu odbycia zasadniczej służby młodych talentów piłkarskich. Dokładnie w taki sposób Brończyk trafił do niebiesko-czarnych. Sporo czasu grywał w rezerwach, gdzie miał okazję po raz kolejny rywalizować ze swoim bratem Edwardem. Był on wtedy zawodnikiem Polonii Bydgoszcz. Historia tych dwóch bydgoskich klubów nie jest usłana różami, ponieważ od zamierzchłych czasów kibice obu zespołów za sobą nie przepadają. Zawisza był klubem wojskowym, a Polonia – policyjnym. Do dzisiaj w Bydgoszczy występują niesnaski pomiędzy kibicami, a na murach miasta można zaobserwować barwy i znaki obu klubów. Debiutu w pierwszym zespole „Rycerzy Pomorza” Brończyk doczekał się po dwóch latach. Głównym powodem tego było odejście do Bałtyku Gdynia jego największego rywala w walce o skład – Wiesława Zembrzuskiego.
„Kinia”
W początkowych latach gry w Zawiszy, Brończyk dorobił się ciekawego pseudonimu. „Kinia”, bo tak miał w zwyczaju nazywać go ówczesny szkoleniowiec niebiesko-czarnych – Bronisław Waligóra. Geneza nadania tej ksywki jest całkiem zabawna, ponieważ trener porównywał swojego golkipera do znakomitego fachowca z AS Roma – Alberto Ginulfi’ego. Problemem niestety była ponoć wymowa włoskiego nazwiska przez Waligórę i po jakimś czasie wymyślił coś innego i krótszego. Jak się okazuje, „Kinia” zostało już z Brończykiem na zawsze.
Zwinny jak kot
Na przestrzeni wielu lat „Kinia” okazał się świetnym bramkarzem. Mimo przeciwności losu, bo miał tylko 178 cm wzrostu, co jak na bramkarza jest raczej marnym wynikiem, Brończyk nadrabiał ten mankament w inny sposób. – Ciężko pracował na treningach i zawsze był zaangażowany. Był idealnym bramkarzem dla obrońców. Potrafił naprawiać wszystkie nasze błędy. Mówili, że był za niski, ale jego skoczność i szybkość równoważyły wszystkie braki. Był jednym z najlepszych w Polsce. – Opowiada Mirosław Rzepa, jego kolega z drużyny. Również w samych superlatywach wypowiada się na temat „Kini” Zenon Greinert – wieloletni kibic Zawiszy, autor książek o bydgoskim klubie. – Był bez wątpienia najlepszym bramkarzem w dziejach województwa kujawsko-pomorskiego. Zawsze był przywiązany do tego klubu, bo to człowiek stąd. Długoletnia przynależność do niebiesko-czarnych barw jest też wynikiem dobrego zarządzania klubem w tamtym czasie. Relacje na linii zawodnik-klub stały na wysokim poziomie. Wielu graczy chciało wtedy u nas grać – wspomina Greinert.
Wysoka forma przez lata
Brończyk przez niemal całą swoją karierę grał w Bydgoszczy. Miał krótki, roczny epizod w Pomezanii Malbork w ostatnim roku swojej cudownej przygody z piłką. Dla „Rycerzy Pomorza” swój ostatni mecz zagrał 8 września 1991 roku. W bydgoskim klubie rozegrał 693 spotkania. Pozornie jego ostatni sezon w ekipie Zawiszy był najlepszy. W sezonie 1989/1990 zgarnął statuetkę Przeglądu Sportowego oraz Sportu dla najlepszego bramkarza ligi. Miał wtedy 39 lat, a Zawisza osiągnął swój historyczny sukces – 4. miejsce w I lidze. Osiągniecie to do dzisiaj nie zostało pobite. To, że „Kinia” całe swoje sportowe życie poświęcił Zawiszy, nie oznacza, iż nie pojawiały się oferty transferowe. Bramkarz miał do rozważenia kilka ofert z kraju, m.in. z Łodzi oraz zza granicy. Zawsze odmawiał tłumacząc, że jest związany z Bydgoszczą. Mówiono o nim, że jest typem domatora i potrafi wypić nawet 20 kaw dziennie.
Kadra narodowa nie dla „Kini”
Patrząc na to jaką formę prezentował Brończyk, na pewno można się zastanowić dlaczego nie został nigdy powołany do Reprezentacji Polski. – Polska bramka zawsze była mocno obsadzona. Jest tak w czasach obecnych, ale również było tak kiedyś. „Kinia” liczył, że do kadry powoła go selekcjoner Jacek Gmoch i pojedzie na mundial w Argentynie. Walka toczyła się o miejsce trzeciego bramkarza. Numerem jeden był Jan Tomaszewski, a jego zmiennikiem był Zygmunt Kukla. Finalnie jako ten trzeci pojechał Zdzisław Kostrzewa – wspomina Zenon Greinert. W wypowiedziach medialnych dotyczących powołań do kadry przewijają się wątki jakoby powołanie dla Kostrzewy miało drugie dno. Sam „Kinia” wypowiedział poniższe słowa w jednym z wywiadów. – Pojechał Kostrzewa, który ani przedtem, ani potem się specjalnie nie wyróżnił. Brakowało mi poparcia. Zdzisław je miał. Grał w górniczym klubie. Wtedy fakt kto gdzie grał, miał czasami większe znaczenie, niż to jak gra. Skład reprezentacji zatwierdzono chyba w ważniejszym budynku, niż ten przy Alejach Ujazdowskich – ubolewał Brończyk.
Tomasz Szpunar
fot. archiwum prywatne Zenona Greinerta
Artykuł ukazał sie również na portalu Łączy Nas Piłka.
2011 bilety dziewczęta egzaminy Eugeniusz Nowak finał futsal harmonogram IV liga kadra kadra wojewódzka kadry wojewódzkie komunikat konferencja konsultacja kurs losowanie Michał Żurowski Mobilna Akademia Młodych Orłów partner Polska powołania powołanie Puchar Polski Puchar Tymbarku PZPN R-GOL reprezentacja reprezentacja Polski szkolenia szkolenie sędzia sędziowie terminy trenerzy turniej Tęcza Bydgoszcz UEFA B Unisław wideo współpraca Wyróżnione zapisy zgrupowanie zgłoszenia